Żużlowcy poza stadionem

Leszno. Cuda nad Smokiem

Unieważniono przetarg gdyż m.in. jedna z firm złożyła dwie różne oferty cenowe na te same prace przy odwodnieniu stadionu leszczyńskiej Unii...

Leszczyński stadion Fogo Unii liczy już kilkadziesiąt lat. Wybudowany został jeszcze za czasów PRL-u. I jednym z jego wad jest m.in. brak odwodnienia liniowego toru stadionu.

Stadion imienia Smoczyka musi mieć takie instalacje. To są wymogi PGE Ekstraligi. Właśnie dlatego ogłoszono przetarg na odwodnienie Smoka. Władze Leszna przeznaczyły na to 1,05 mln zł.

Zgłosiły się dwie firmy. Ale wpłynęły aż... trzy różne oferty cenowe. Okazało się jedna firma złożyła dwie różne oferty cenowe na wykonanie tych samych prac(?!). Twierdziłą, że popełniła błąd i go skorygowała.

Fakt faktem, że były to dwie różne cenowe oferty. Jedna na niecały milion złotych, a druga już na 1,5 miliona. Ofertę(oferty) tej firmy uznano za nieważną. Z kolei druga z przetarogwych firm chciała za to 1,4 mln zł. A więc dużo więcej niż proponowało miasto Leszno.

W tej sytuacji przetarg odwołano. Następny zapowiedziano w drugiej połowie stycznia. Nie wiadomo czy wtedy uda się wybrać wykonawcę - bo budżet Leszna jest dziurawy jak szwajcarski ser i nie bardoz ma skąd wziąść dodatkowe pieniądze.

Poza tym prace "odwodnieniowe" mają potrawać około półtora miesiąca. A to znak, że przygotowania do tegorocznego sezonu Fogo Unia Leszna musi zacząć poza własnym torem. Co ciekawe, o samych pracach wymaganych licencją milczą władze - prezesi klubu. A w końcu jest ich inicjtywa prywatna.

Milczą - bo pewnie musieliby dać na odwodnienie toru też jakąś swoją kasę. Choć to przecież ich zawodnicy korzystają z tego toru. A tak niech się martwi miasto Leszno. Pieniądze w budżecie się znajdą. Najwyżej znów przesunie się o rok czy dwa jakiś remont miejskiej ulicy czy budowę chodnika lub oświetlenia...

fot internet

wróć do aktualności