Leszczyński i gostyński

COVID-19. Mniej niż połowa

Szczyt zgonów w czwartej fali COVID-19, a w niechlubnej dziesiątce najmniej wyszczepionych powiatów Wielkopolski znalazły się powiaty gostyński i leszczyński...

Systematycznie rozpędza się liczba zakażeń, liczba osób zaszczepionych oraz liczba osób, które trafiają do szpitali. Także w Wielkopolsce. Szpitale tzw. "covidowe" np. na poznańskich Targach jest zapełniony. Nie ma też wolnych respiratorów.

Dlatego uruchamia się kolejne placówki, ale nie ma kto w nich leczyć. Wielu lekarzy idzie na tzw. zwolnienie. Sprytnie chcą przeczekać szczyt pandemii poza placówkami z "covidowcami". Bo skoro większość z leżących tam to osoby niezaszczepione z własnej woli - to w imię czego mają medycy im teraz zmieniać kroplówki i wycierać dupy?

Mówi się, że zmusi się do obsługi tych chorych studentów medycyny starszych roczników. To zamiast się uczyć, by potem służyć społeczeństwu - mają teraz ryzykować zdrowie i życie by pielęgnować tych co się teraz z własnej woli niezaszczepili? A może niezaszczepieni zapłacą za swoje leczenie na COVID-19...

Leszczyniacy, podobnie jak inni Polacy podzielili się nie tylko w kwestii polityki, ale też i szczepienia przeciw COVID-19. I tak jak są fanatyczni "antypisiory" i oraz "anty-gaulaiterDonald", tak też zwolenników szczepień obrzucają obelgami agresywni "antyszczepionkowcy".

W Wielkopolsce poziom szczepień jest wysoki. Przykładowo w Poznaniu to 68,1%. Podobnie jak we Wrocławiu. Najwyższą średnią mają Wronki - 70,2%. Gorzej jest poza metropoliamii. Podobnie jak w regionie leszczyńskim. W Lesznie to jest 55,5%.

Ale już w powiecie leszczyńskim zaledwie 45%. Podobnie w powiecie gostyńskim. Na szarym końcu Wijewo zaledwie 37%. To tyle co w najbiedniejszych gminach warmińsko-mazurskich. W regionie powiaty górowski i wschowski - zbliżają się do 48% wyszczepionych mieszkańców.

Czwarta fala coraz poważniej testuje wydolność służby zdrowia i wydolność łóżkową dla pacjentów z COVID-19. W końcu wydano policji i służbom mundurowym polecenia surowszego karania lekceważących zdrowie innych i nakładania mandatów za brak maseczek. To jest zasłanianie nosa i ust w wyznaczonych miejscach.

Przykładowo w Rossmannie niezaszczepieni pracownicy są kierowani na obowiązkowe testy, które organizuje i opłaca firma. Testy są raz w tygodniu. Ale ma to się wkrótce zmienić. Tymczasem coraz więcej pracodawców, który nie zamierza już dłużej namawiać do szczepień ani też płacić za testy swoich pracowników.

Biorą wzór z polskich uczelni, gdzie zaczynają obowiązywać zarządzenia, na podstawie którego osoby niezaszczepione - zarówno pracownicy tej uczelni, jak i studenci - będą musieli po 30 listopada pokazać certyfikat zaszczepienia lub ujemny wynik testu, by móc pracować stacjonarnie i uczyć się w placówce. Testować się będą co tydzień na swój koszt.

Poza tym studenci muszą dostarczyć ujemny wynik testu, aby zostać dopuszczeni do zajęć praktycznych. W razie braku testu opuszczone zajęcia niezaszczepieni studenci będą mogli odrobić w innym terminie.

fot internet

wróć do aktualności