Marszałek szuka neurologów?
LESZNO. Gdzie z udarem?
Coraz bardziej realna staje się groźba, że pacjentów np. z udarem z naszego regionu zamiast błyskawicznie przewieźć do szpitala w Lesznie, trzeba będzie wieźć po kilkadziesiąt kilometrów do Śremu czy nawet Poznania. I to w czasie, gdy decydują minuty. A w Lesznie przyjmuje przynajmniej kilkunastu neurologów - ale prywatnie. Nie chcą pracować w szpitalu.
Taki jest efekt zawieszenia działalności neurologii w WSZ Leszna z dniem pierwszym lipca. Było tam sześciu lekarzy - zostaje tylko trzech. To za mało, aby utrzymać oddział. Szpital w Lesznie pod Urząd Marszałkowski w Poznaniu. Marszałek Marek Woźniak z Platformy Obywatelskiej uważa że zawieszenie działalności nie jest jeszcze tragedią. Zapewnia, że samorząd robi wszystko, by zażegnać kryzys na leszczyńskiej neurologii. Daltego też wicemarszałek 66-letnia Katarzyna Kretkowska z SLD - anglistka, była posłanka na Sejm IX kadencji, szuka alternatywnego zespołu lekarzy, którzy mieliby pracować w Lesznie.
Szanse są jednak niewielkie. Nikt bowiem nie zmusi wykszałconych z pieniądze podatników polskich lekarzy do pracy w publicznej służbie zdrowia, gdy na "prywatce" zarabiają bardzo duże pieniądze. Ministerstwo Zdrowia podaje, że wykształcenie jednego lekarza podczas 6-letnich studiów kosztuje już ponad 1,6 miliona złotych z naszych podatków. Często też zamiast leczyć ludzi - wybierają kariery polityczne np. Kosiniak-Kamysz, Kopacz czy też Grodzki....
fot.internet