Listy do "martwych dusz"

LESZNO. Głosuj na mnie!

Wysyłał listy z prośbą o głosowanie na niego, korzytając własnej - zawodowej bazy danych. Nieoficjalnie wiadomo, że to jeden w wybranych radnych.

Kandydaci do samorządu Leszna chwytali się różnych sposobów aby zdobyć głos wyborcy. Chwytliwe hasła, plakaty z foto zwykle po liftingu, spoty reklamowe czy też ulotki rozdawane po ulicach. Jeden z nich postanowił wykorzytać zbiór adresów zgromadzony przez lata praktyki zawodowej. Po prostu wysłał do nich listy z własną wyborczą ulotką. Podobno otrzymali je wszyscy z tej bazy danych. Czy to legalne - nie wiadomo. Czy to moralne? W polityce to się nie liczy. Faktem jest, że znajdując się wysoko na liście - zdobył tyle głosów, że znów został radnym Rady Miejskiej Leszna.

Nie było w tym nic nagannego. Wszak cel uświęca środki. Problem w tym, że nie wszystkie osoby z tej zgromadzonej przez lata bazy danych wciąż cieszą się dobry zdrowiem, a nawet życiem. Przynajmniej jeden z listów trafił do domu z "martwą duszą". Adresatka dawno zmarła. A wdowiec ożenił się po raz drugi. I gdy ten list "wyborczy" zobaczyła nowa wybranka - wpadła w szał...

fot.internet

wróć do aktualności