Dyscyplinarka albo dobrowolnie
Krzemieniewo . Zwolniona za... truskawki
Dwie pracownice sklepu Dino w Krzemieniewie straciły pracę za to, że zamiast wyrzucić "nieładne" truskawki, poczęstowały nimi siebie i koleżanki - pisze branżowy potral www.handelextra.pl...
Dino przy ul. Dworcowej. To tam wydarzyła się historia, która 15 maja pojawiła się we wpisie na jednym z potrali społecznościowych.
"Lubisz marnować jedzenie? Ja też nie. Szacunku do jedzenia i drugiego człowieka nauczyła mnie moja Mama. Zresztą, każdy kto ją poznał, przekonał się jak dobrym i kochanym jest człowiekiem. To Babcia, Ciocia, Pani Helenka.
Kilka dni temu została zwolniona po 11 latach pracy w Dino Polska w Krzemieniewie. Za co? Za niemarnowanie jedzenia" - pisze autorka posta, która wyraziła portalowi zgodę na udostępnianie tej historii.
Mama autorki zamiast wyrzucić podwiędnięte truskawki i je "odpisać" wyjęła je z kosza, umyła i postawiła na stole w pomieszczeniu socjalnym, żeby się pracownicy częstowali. Została za to - wraz z jeszcze jedną koleżanką - zwolniona z pracy. "Takie procedury" - usłyszała.
"Sama zjadła dwie. I ta zbrodnia pozbawiła ją zatrudnienia. Przyjechał życzliwy Pan Kontroler. Młody, pełen pasji i zaangażowania zawodowego człowiek, który odkrył owoce na stole w pomieszczeniu socjalnym pracownic Dino w Krzemieniewie. Nie było paragonu. Niezgodne z procedurami. Wszystkim sprawdzono szafki służbowe, prywatne torby i torebki" - opisuje wzburzona forumowiczka.
Po powrocie z urlopu jej mama została wezwana do kierownika, który dał jej do wyboru zwolnienie dyscyplinarne albo za porozumieniem stron ze skutkiem natychmiastowym. Podpisała to drugie.
Autorka opisuje jeszcze kilka praktyk, takich jak brak zaufania do pracowników (muszą trzymać w szafkach paragony zakupu kubka czy herbaty, żeby móc w każdej chwili udowodnić, że nie zostały ukradzione), same płacą za swoje maseczki antycovidowe, bo pracodawca zapewnił po trzy sztuki na początku pandemii.
"Potem okazuje się, że Bardzo Ważna Pani Kierownik Regionalna wysyła do podległych sobie marketów pismo, w którym informuje, że zwolniono dwie pracownice i żeby uczulić wszystkich, że towar "odpisany" ma być natychmiast wyrzucony, nie wolno go zjeść" - kończy zbulwersowana autorka.
Oczywiście jest to tylko jedna strona medalu. Portal poprosił Dino Polska ustosunkowanie się do opisanej sytuacji na portalu społecznościowym.
fot. internet
wróć do aktualności