Oświatowe paradoksy
GLINKA. 80 tysięcy na ucznia!
Tylko 25 dzieci uczy się w szkole podstawowej w Glince k. Góry. Od września ma być ich jeszcze mniej, a gmina płaci na szkołę prawie 2 miliony...
Szkoła w Glince to taki znikający punkt oświatowy. Zaledwie po kilku uczniów w klasach.
A czasem to mniej niż kilku - gdy jest aktualnie epidamia wirusów. A szkołę trzeba jakoś utrzymać. Choć oświatowy rok pracy nauczycieli trwa jakieś 30 tygodni (rok ma 52 tygodnie), a reszta to ferie, wakacje, przerwy, rekolekcje itp...
Koszty takich punktów oświatowych są gigantyczne. Ogrzewanie, oświetlenie, pensje nauczycieli i innych pracowników szkoły.
Kosztuje to prawie dwa miliony złotych rocznie. Dla 25 uczniów(?!)
Rachunek jest prosty - wypada średnio 80 tysięcy złotych na jednego ucznia.
I kto za to wszystko płaci? Powiedzą, że gmina. Ale prawda jest taka, że gmina Góra bierze tę kasę z kieszeni wszystkich podatników, także naszego portfela.
Takiej rozrzutności edukacyjnej to chyba nawet nie ma w Kuwejcie czy Arabii Saudyjskiej, gdzie podobno płaci się sowite pensje rodzicom za posyłanie dzieci do szkoły....
I chyba taki katastrofalny brak uczniów w Glince oraz pustawa kasa samorządu, zmusił tamtejsze władze na czele z burmistrz Góry 62-letnią Ireną Krzyszkiewicz, byłą nauczycielką i dyrektorką szkoły w Czerninie, - choć już na emeryturze - do radykalnych kroków.
Wszczęto proces wygaszania funkcjonowania szkoły w Glince. Dzieci trafią do innych placówek, prawdopodobnie w Górze.
Zadeklarowano, że w Glince pozostanie jednak oddział przedszkolny. W ten sposób budynek zostanie w jakiś sposób wykorzystany. Choć mając wzgląd na okoliczne wsie, pełne osób w podeszłym wieku - a młodych ludzi jak na lekarstwo, to raczej długo taki punkt przedszkolny się nie utrzyma...
fot.internet