Dobry car, źli bojarowie

LESZNO. "Niezatapialny" sekretarz

Nowy prezydent Leszna Grzegorz Rusiecki zapowiedział pozostawienie na stanowisku dotychczasowego sekretarza miasta Macieja Dziamskiego. Na jego temat w pracy w urzędzie krążą skrajne różne opinie.

Zwykle nowy włodarz samorządu najważniejsze stanowiska w urzędzie obsadza swoimi zaufanymi. Dotyczy to przede wszystkim funcji wiceprezydenta(-ów) i sekretarza. To najbliżsi współpracownicy. Tymczasem Rusiecki "pozostawił na urzędzie" Dziamskiego. Dla jednych to zaskoczenie - dla innych polityka. Przecież Dziamski faktycznie zna pracę w urządzie. Oddzielnym tematem są w jaki sposób traktuje podwładnych. Skoro Rusiecki wobec pracowników leszczyńskiego magistratu zamierza być tym "dobrym", to musi być też w urzędzie ten "zły". Taki schemat władzy znany jest od setek lat. Szczególnie widoczny był w dawnej Rosji. Tam "car-batiuszka" wobec prostego ludu kreowany był na tego dobrego - a za wszelkie zło w w kraju odpowiadali wredni i podli bojarzy. Spełniali rolę tzw. "zderzaków". Setki lat wmawiano ludowi medialną bajeczkę, że gdyby tylko car wiedział o ich występkach - to natychmiast by ich wyrzucił a w Rosji zaponowałaby powszechna szczęśliwość i dobrobyt. Gdy już groziła jakaś rewolucja - to wtedy car - ku radości ludu - skracał o głowę tego czy owego "zderzaka".

Jeśli zatem źle się będzie działo w urzędzie, to Rusiecki - zamiast wyrzucać swoich partyjnych kolegów z PO - być może wtedy Dziamski będzie tym pierwszym "zderzakiem do wymiany"....

fot.internet

wróć do aktualności